Szczęśliwa siódemka lutego! Ulubieńcy zeszłego miesiąca.

Witajcie w kolejnym wpisie na moim blogu! Słońce za oknem zwiastuje wiosnę, temperatury w końcu podnoszą się ku górze. I jak tu się nie cieszyć? Tym razem mam dla Was wpis z serii „Ulubieńcy” – dzisiaj będą to moje odkrycia minionego miesiąca! Podzielę się z Wami zarówno moimi nowinkami makijażowymi, jak również pielęgnacyjnymi. Gotowi! Zaczynamy!

1. DIOR Diorskin Forever – Fluid Foundation w kolorze 010 Ivoire.

Styczeń był dla mnie miesiącem marki Catrice i podkładu HD Liquid Coverage Foundation. Tego „bohatera” wielu osobom nie trzeba przedstawiać – jest to podkład, który podbił serca niezliczonej ilości Bloggerek i przez bardzo długi czas znikał z szafy Catrice w tempie ekspresowym. Sprawdzał się u mnie przez dłuższą chwilę, jednak jego oksydacja oraz wąska gama kolorystyczna sprawiły, że zaczęłam szukać czegoś nowego. Ponadto, po zakupie drugiej buteleczki produktu, zaczął mnie zapychać i nieładnie działać na moją cerę. Przechodząc do mojego numer jeden na ten moment – DIOR zadziałał na moją skórę niemalże kojąco. Zapewnienia producenta o wygładzeniu oraz wyrównaniu kolorytu cery wraz z matowym wykończeniem jak najbardziej jest prawdziwe. Podkład
sprawdził mi się w trakcie intensywnego użytkowania podczas trudnego dnia w pracy, co jest dla mnie najlepszym testem wytrzymałości dla tego typu kosmetyku. Zaskakująco dobre okazuje się również krycie tego podkładu i na pewno sięgnę po niego ponownie… O ile nie wpadnie w moje ręce coś równie zachwycającego ;)

2. NARS Radiant Creamy Concealer w kolorze Vanilla.
Poszukiwania idealnego korektora pod moje zmęczone oczy trwa. Od TARTE, przez Catrice, NYX i wiele, wiele innych… A w lutym kończąc właśnie na marce NARS. Cieszę się, że jest to produkt wolny od parabenów, alkoholu oraz siarczanów. Formuła kosmetyku jest specyficzna i trzeba mocno nagimnastykować się, aby efekt finalny był idealny. Ale myślę, że umiejętne nałożenie oraz szybkie przypudrowanie korektora jest rozwiązaniem idealnym. I tak jak w przypadku podkładu marki DIOR, przeszedł on test dziesięciogodzinnej pracy „na nogach”. Egzamin zaliczony na piątkę z plusem! Drobne podkreślenia w zmarszczkach są nieuniknione po intensywnym dniu w pracy, więc to jestem w stanie wybaczyć.

3. Too Faced Chocolate Gold.
Ta paleta jest moją miłością od pierwszego wejrzenia. Jeżeli nie widzieliście jej recenzji, odsyłam Was do wpisu pod tym linkiem. Kolorystyka, pigmentacja oraz wytrzymałość – nic dodać, nic ująć! Too Faced standardowo staje na wysokości zadania i inspiruje na każdym kroku.

4. Puder ryżowy WIBO.
Rewelacja za niską cenę. Polubiłam go do bakingu i nie powoduje tzw. wybielenia twarzy. Pięknie wtapia się w podkład, nie podkreśla suchych skórek. Niestety efekt nie jest długotrwały i po kilku godzinach muszę sięgać po niego ponownie, jednak sprawdza się mimo wszystko bardzo do
brze. Jedyne, co mnie męczy to opakowanie kosmetyku i niepraktyczny sposób jego wysypywania, tj. potrząsanie pudru w celu wydobycia zadowalającej mnie ilości na wieczko… Niemniej jednak jest to produkt, który pokochałam i pozostawiam w swojej kosmetyczce chyba już na stałe.

5. Bielenda – czarna maska detoksykująca Black Rose.

Przepięknie oczyszcza i odpręża moją buzię, a po zmyciu pozostawia ją przyjemnie gładką. Chyba nic więcej nie trzeba dodawać. Bielenda weszła na rynek z mocnym przytupem i coraz chętniej sięgam po jej produkty. Zaczynałam od mgiełek oraz toników różanych, teraz przyszła kolej na testowanie wszelkiego rodzaju masek. Ta okazała się strzałem w dziesiątkę! Dozuje się ją z tubki, jest bardzo wydajna i przyjemna w użyciu.


6. Evree Cannabis & Kukui – pobudzający krem do rąk.

Jak to określa producent: "Przyjemność na legalu". I faktycznie, jest to dla mnie przyjemne objawienie początku tego roku. Zwłaszcza przy temperaturze, która sięga minus kilkunastu stopni… Na co dzień, zwłaszcza zimą, walczę z suchością dłoni. Z tego powodu chętnie sprawdzam nowinki pielęgnacyjne, które mogłyby gwarantować mi ukojenie. I tak też jest w tym przypadku. Błyskawicznie się wchłania, pięknie pachnie i dba o moją skórę w upragniony przeze mnie sposób: regeneruje, łagodzi i tworzy warstwę ochronną. Produkt znika z półek bardzo szybko, więc warto również zajrzeć do Biedronki, ostatnimi czasy na pewno go tam znajdziecie. Miałam okazję sprawdzić również inne propozycje z tej linii: cannabis i cytryna oraz cannabis i papaja, jednak połączenie z kukują jest moim numerem jeden.

7. Glam Glow #Multimasking Kit.

Gorąca marka z „gorącymi” produktami. Zanim sięgnęłam po „pełnowymiarowe” opakowanie tej firmy, wolałam wypróbować miniatur i zdecydować się na konkretną maseczkę, która sprostałaby moim wymaganiom. Zwłaszcza, że cena jest wysoka… I bardzo cieszę się, że nie kupiłam pierwszej lepszej maski tylko ze względu na przepiękne opakowanie, fajną reklamę i kuszące obietnice. Dlaczego? Ponieważ część miniatur niestety nie sprawdziła się w moim przypadku i z całości zestawu (tj. pięć miniatur po 10 g i jedna 20 g) jestem zadowolona z połowy… Na pewno mogę polecić Gravitymud, Powermud oraz Thirstymud. Te trzy tubki zdziałały cuda na mojej twarzy, reszta (Flashmud, Supermud oraz Youthmud) – wręcz odwrotnie, podrażniła i nie zadbała o nią odpowiednio, a szkoda. Chętnie opiszę je dokładnie w kolejnym wpisie. Co Wy na to?

A jacy są Wasi ulubieńcy jeżeli chodzi o zeszły miesiąc? Odkryliście coś nowego, wartego uwagi lub wyjątkowo zaskakującego? Dajcie mi koniecznie znać w komentarzu! Obecnie jestem w trakcie poszukiwań idealnej bazy pod makijaż – macie coś godnego polecenia?

Komentarze

  1. O pudrze z wibo słyszałam narazie same dobre opinie. Niestety, tak jak samo to ujęłaś nie jest trwały. Mam nawyk dotykania swojej twarzy, dlatego dla mnie odpada :(
    Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo po prostu częste poprawianie makijażu ;) Wcale nie musisz go skreślać! Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Chętnie poczytam więcej na temat maseczek glam glow bo mam zamiar kupić :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jest ta maska z bielendy ;) jeszcze jej nie miałam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, polecam raz jeszcze :) Buziaki!

      Usuń
  4. Oksydacja Catrice tak bardzo wyprowadzała mnie z równowagi, że w ogóle przestałam używać tego podkładu, ale dziś kupiłam mixer i będę działać :D Maskę z Bielendy chętnie przetestuję ^^

    Obserwuję i zapraszam: anotherbeautyblogxoxo.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, jak ten mixer, bo chyba też będę musiała po niego sięgnąć :) Ściskam ciepło!

      Usuń
  5. Z tych produktów znam tylko 4 i 5 :) Ale osobiście nie testowałam. Jedynie z innych blogów słyszałam same pozytywne opinię ;)
    Ach no i czekoladkę znam! Sama myślę nad jej zakupem :)

    Wiosna rzeczywiście zbliża się małymi kroczkami. Oby jak najszybciej :)

    Ulubieńców chyba żadnych nie mam na tamten miesiąc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oba produkty w na prawdę śmiesznie niskich cenach, więc warto się skusić. A Too Faced to inwestycja, która się zwraca :) Przynajmniej ja mam takie zdanie, więc warto poświęcić "trochę" więcej pieniędzy. Buziaki!

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od dłuższego czasu szukałam korektora, który usunie te okropne sińce spod moich oczu. To, co o nim napisałaś, idealnie sprawdziłoby się dla mnie. Teraz pozostało tylko kupić i zastosować, dziękuję za polecenie! <3

    Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę polecam! I paluszkami najlepiej wklepywać, wygląda wtedy bosko! Do zobaczenia, buziaki!

      Usuń
  8. Super ulubieńcy. Zaciekawił mnie ten korektor z NARS.
    malgorzatt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest na prawdę warty uwagi :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  9. Super ulubieńcy. Uwielbiam te pudry wibo, ale mi najbardziej do gustu przypadł ten bananowy.
    Zapraszam rownież do mnie - http://mplazewska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam wypróbować i bananowy, ale nie mogę ostatnio na niego trafić... Jestem ciekawa, więc skoro polecasz, to będę szukać dalej :) Buziaki!

      Usuń
  10. Z chęcią spróbowałabym ten podkład z Diora! ;) słysząłam o nim wiele pozytywnych opinii ;)
    Obserwujemy? zacznij i daj znać u mnie ;)
    www.jagglam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię Wibo i Bielendę :)
    Zapraszam :)
    ania-ania3.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Marzy mi się taka paleta z Too Faced :)
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  13. Great post, your blog is perfect :)
    If you want you can follow my blog I will follow back

    http://doroty4.blogspot.hr/

    OdpowiedzUsuń
  14. Korzystałam tylko z maski od Bielandy i mam co do niej mieszane uczucia.. ~RINROE

    OdpowiedzUsuń
  15. Dla mnie zdecydowanymi ulubieńcami były wszelkie nawilżające kosmetyki do ust - Wibo ze swoim Spicy błyszczykiem, Delia i babeczkowa ochronna pomadka czy Bebe i klasyczna niebieska nawilżająca o pięknym zapachu.
    Wpadł mi w oko ten puder z Wibo, a obok niego ten bananowy. Bardzo mnie zaciekawił i myślę, że wkrótce go zakupię i przetestuję :)
    Buziak,
    Ola ;)

    https://moleteatralne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam markę wibo, tak samo ten puder, jednak też 'narzekam' na trwałość tego produktu:) BLOG - golawskarolina

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam kiedyś próbkę Diora i była świetna, no ale cena ;/

    Mój blog - VESTYLISH

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetni ulubieńcy ^^ Pozdrawiam ♥
    wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, nie mogę czytać takich postów! Od razu moja lista zakupów rośnie, a funduszy niestety brak! Może w przyszłości uda mi się przetestować Twoich ulubieńców :D

    http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty